Jak to się zaczęło… Tinder potrafi połączyć ludzi
No właśnie jak to się wszystko zaczęło, jak się poznaliśmy i jak to się stało, że cały czas jesteśmy razem? Skoro już postawiliśmy sobie pytanie, to od razu dostaniecie odpowiedź – jesteśmy żywym przykładem tego, że Tinder potrafi połączyć ludzi, ale zacznijmy od początku…
Czym jest Tinder i jak z niego korzystać?
Tinder to aplikacja na telefony, która ma za zadanie połączyć dwoje ludzi. Zasada działania aplikacji jest niezwykle prosta, na ekranie wyświetlają się nam zdjęcia osób w Twojej okolicy. Możemy sobie ustawić przedział odległości w jakiej chcemy znaleźć tą drugą osobę. Następnie przesuwamy zdjęcie w prawo, albo w lewo, w ten sposób decydując czy jesteśmy kimś zainteresowani czy nie. Przesuwając zdjęcie w prawo – dajemy like, przesuwając w lewo odrzucamy tego kogoś. Ale nie tak szybko, to że nam się ktoś podoba nie oznacza, że od razu możemy do niego napisać. Ta druga osoba musi nas również przesunąć w prawo i dopiero wtedy mamy „match” czyli dopasowanie. Możemy zacząć do siebie pisać.
Nie wiem dlaczego tak jest, ale jak już zdobędziemy parę, to zawsze kobieta czeka, aż facet napisze pierwszy, a przecież tak kobiety walczą o równouprawnienie 🙂
Aplikacja Tinder ma dwa oblicza – w Polsce jest wykorzystywana jako aplikacja randkowa, której zadanie to znalezienie miłości na zawsze, w Europie i na Świecie raczej jest traktowana jako apka służąca do umawiania się ludzi na imprezę, albo dobrą zabawę wieczorową porą. Bardzo często spotkacie się w niej z dwoma skrótami. Warto wiedzieć co oznaczają.
Co oznaczają skróty na Tinderze
ONS (one night stand) – czyli spotkanie na jedną noc w wiadomych celach. Dwie osoby, umawiają się na randkę, dobrą zabawę, zakończoną łóżkowymi igraszkami. Po wszystkim drogi obu osób się rozchodzą i więcej się nie spotykają.
FWB (friends with benefits) – czyli przyjaźń połączona z seksem. W tej relacji czerpiemy korzyść z bycia z druga osobą – seksualnie, towarzysko, miło spędzamy czas, dzielimy wspólne pasje. Relacja ta jednak jest bez zobowiązań, czyli jak jedna strona straci ochotę na coś, to odchodzi i szuka dalej.
A jak to było z nami…
Ona po rozwodzie, ja w trakcie rozwodu. Zainstalowałem aplikację i postanowiłem z niej korzystać. Korzystałem, korzystałem, nie chwaląc się miałem trochę tych dopasowań, aż w końcu pojawiła się ONA. Miała takie naturalne zdjęcie i boskie nogi... oczywiście opis przeczytałem już później, jak dałem like’a. Było tam „Jeśli masz alergię na dzieci, dajesz w lewo – mam jedno i chcę więcej” 😀
Po chwili pojawiła się w parach. I tak zaczęliśmy pisać. Moja pierwsza wiadomość ją tak zaciekawiła, że wszystko szybko się potoczyło.
Szybko zacząłem „wiercić dziurę w brzuchu” nalegając na spotkanie i się udało. Co prawda nasza pierwsza randka miała być u niej w mieszkaniu, ale jako porządny facet, nie zainteresowany takim biegiem sprawy postanowiłem przełożyć spotkanie na kolejny dzień w miejscu publicznym. Oczywiście, mam tutaj na myśli to, co zrobię jak będzie tak strasznie nudna i nie będzie przypominała dziewczyny ze zdjęcia… ot tak wyjść z randki z mieszkania jest trudno, w kawiarni dopijamy kawkę i „bye” 🙂
Pierwsza randka była udana, później zaoferowałem jej pomoc, bo miała auto w naprawie i tak to się zaczęło. Zaczęliśmy się spotykać, zazwyczaj u niej, ze względu na dziecko i jakoś szybko poleciało. Zaczęliśmy spędzać całe dnie razem, całe weekendy i teraz jesteśmy już nierozłączni.
Tak więc jak widzicie Tinder potrafi połączyć dwoje ludzi „forever„!