Nad tym, jak powinien wyglądać system polskiej edukacji, można dyskutować godzinami. Niezależnie od tego, czy jest się za systemem 8-4 czy 6-3-3, warto zauważyć jedno : takich decyzji nie powinno się podejmować na szybko, bez większego przygotowania. A właśnie w taki sposób została wprowadzona reforma edukacji.
Dramat zwolnionych nauczycieli
Co by nie mówić, gimnazjum jakie było, takie było, ale dawało pracę tysiącom, jeśli nie milionom nauczycieli, którzy teraz zostali bez środka utrzymania. Bo nie są już potrzebni. Ich etaty przejęli nauczyciele do tej pory uczący w 4-6 – teraz już w 4-8. Prawdopodobnie, gdyby reforma została przygotowana lepiej i została rozłożona w dłuższym czasie, powstało by więcej szkół i liceów, które mogłyby zatrudnić nauczycieli z gimnazjów, a także przyjąć dzieci.
Dramat, gdy do liceum zaczną aplikacji dzieci z 3 gimnazjum i dzieci z 8 klasy
Jeszcze gorsza jest sprawa z pójściem do liceum dzieci z obu rodzajów szkół. Dodatkowo niedługo nastąpi zjawisko przepełnionych podstawówek, ponieważ dzieci, które w poprzednim roku skończyły 6 klasę, zostały w szkole, a placówki nie są i nie będą jeszcze długo na to przygotowane. Panuje ogólny chaos i dezinformacja. A wszystko dlatego, że reforma została wprowadzona na wariata.
Co mówią rodzice?
Zdania są ogólnie podzielone. Ci, którzy chodzili do systemu 8-4 zazwyczaj są zadowoleni z takiego obrotu spraw. Bo rzeczywiście, w liceach i technikach brakuje tego 1 dodatkowego roku przed maturą. Sęk w tym, że plan nauczania dla 4-8 jest zbyt powierzchowny, więc ten jeden rok dłużej w liceum nic nie da. Najlepszym rozwiązaniem tego problemu byłoby po prostu zostawienie wszystkiego tak, jak było i dołożenie po prostu 13. roku nauczania do liceum. Zapewne spotkałoby się to z buntem niektórych, ale na pewno spowodowałoby mniej szkód.
Podsumowując – czy reforma edukacji ma sens?
Niech każdy uważa, co chce. Ja osobiście gimnazjum miałam świetne, więc żałuję, że mój brat już do niego nie pójdzie. Ci, którzy z gimnazjum mają złe wspomnienia, najprawdopodobniej się cieszą. Mnie jednak najbardziej szkoda dzieci, które będą jak króliki doświadczalne testowały nowy pomysł rządzących (obojętnie których, również poprzednia zmiana systemu nauczania nie przebiegła poprawnie) i nauczycieli, którzy masowo stracili pracę.