To był dramat dla mojej rodziny. Brat nie chciał wcale jeść i wciąż miał niedowagę, mimo wszelkich prób mamy i moich. Przez jakiś czas był wciąż poniżej 3 centyla wagowego – Ci, co mają dzieci wiedzą o co chodzi. Tu trzeba sposobem aby niejadek coś zjadł.
Nasz poradnik podpowiada co i jak…
„Leci, leci samolocik”
Szczególnie jak był mały, to była jedyna metoda, by wsadzić mu coś do buzi. Karmienie go trwało czasami wiele godzin i jedynym efektem było zjedzenie połowy tego, co mu przygotowałyśmy. Mama traciła nadzieję, ja powoli też, ale dalej, z uporem maniaka wymyślałam coraz to nowe sposoby, żeby jadł cokolwiek.
Ta metoda ma wiele wariacji, ale chodzi w niej po prostu o to, by skupić uwagę dziecka na czymś innym niż jedzenie, którego (nie wiedzieć czemu) tak nie znosi.
Odpowiednia dekoracja
Potem zauważyłyśmy prawidłowość, że on po prostu nie tyle nie lubi nie smaku potraw, a ich wyglądu. Więc zaczęło się kombinowanie i budowanie dziwnych konstrukcji z jedzenia, byle tylko zainteresować go tym i sprawić, by wyglądało ładnie i interesująco. I tak, powstawały na talerzach serduszka z bananów, uśmiechy z mandarynek, samochody z jabłek i inne dziwaczne kształty. Na zupach-kremach z ziół robiłyśmy wzorki. Z mięsa zaś – trójwymiarowe figurki, które mógł wziąć w dłoń sam. Wszystko, na zasadzie „cel uświęca środki”. O dziwo – podziałało. Już nie musiałyśmy zawsze pakować w niego śniadania na siłę, tylko sam sięgał po to, co mu dawałyśmy.
Nagrody
Jak już nic nie pomagało, wkraczały nagrody. Głównie słodycze. Czasem się udawało, czasem nie. Wszystko zależało od tego, w jakiej formie dostawał deser. Jeśli mu odpowiadała, zaczynał jeść. Jeśli nie – był płacz i nic już nie można było poradzić. Ten posiłek należało odpuścić.
Koniec historii?
Mimo wszystko jakoś przeszłyśmy przez etap niejedzenia i teraz (ma 13 lat) jest już całkiem nieźle. Nadal trzeba go ganiać, by coś zjadł, ale jeśli tylko czeka na niego to, co mu smakuje, to potrafi zjeść dużo. A z patologii wady udało się wyjść. Więc wszystko przed Wami.