Kalistenika, czyli trening polegający na wykorzystaniu własnej masy ciała jako opór podczas wykonywanych ćwiczeń. Sport ten jest łudząco podobny do gimnastyki, lecz we wszystkich elementach statycznych nie ma niuansów typowych właśnie dla gimnastyki, czyli np. obciągnięte palce u stóp. Jest to uproszczona forma tej dyscypliny, dzięki czemu w ten sposób może ćwiczyć przeciętny Kowalski. No właśnie, Kowalski, a co z kobietami?
1. Pomimo biologicznie uwarunkowanej mniejszej siły fizycznej, kobiety również mogą liczyć na efekty
Nie ukrywajmy, kalistenika to sport, w którym siła odgrywa bardzo istotną rolę. Mężczyźni mają o tyle łatwiej, że naturalnie wytwarzają dużą ilość testosteronu. Hormon ten jest steroidem wspierającym procesy anaboliczne w organizmie i wspomagający hipertrofię, co oznacza adekwatny wzrost siły. Kobiety niestety nie mają tej przewagi, ale nikt nie powiedział, że do wzrostu siły potrzebna jest hipertrofia. Poprzez trenowanie pod kątem tworzenia nowych łączeń neuronowych pomiędzy mózgiem a mięśniami, można zwiększyć ich użycie bez dodawania ani grama wagi. Dlatego w sporcie tym jest duże grono kobiet, które wyglądają dosyć niepozornie, a mogą pod kątem siły powalić niejednego przeciętnego mężczyznę.
2. Kobiety są z reguły lepiej rozciągnięte
Rozciągnięcie w kalistenice to drugi najważniejszy element. Tutaj kobiety swoimi predyspozycjami przewyższają mężczyzn. Rozciągnięcie doda więcej gracji i estetyki w każdym wykonywanym ruchu.
Przeczytaj >>> 3 sposoby na płaski brzuch
To w połączeniu z regularnym trenowaniem da niesamowite efekty. Poziom wytrenowania takiej kobiety będzie bardzo wysoki. Nie mierzy się go w czystej sile, lecz ogólnej sprawności fizycznej, a rozciąganie odgrywa w takiej ocenie niebagatelną rolę.